po.orsitaning.ru

Po prostu dobry dzień

Wideo: H1Z1: Tylko przetrwać / szczęśliwy dzień # 08

Jakoś zakorzenione przekonanie, że każdy zapovednikepolno bestię i jeżeli jego transgraniczny żywiec spadnie krok nakazhdom. Do pewnego stopnia jest to prawda w odniesieniu do liczby ochennebolshomu rezerw, gdzie duża gęstość stopniu zwierząt vznachitelnoy tworzone i utrzymywane w sposób sztuczny. Ponieważ nie można przejść odinden ogromnyhzhe rezerw północna lub syberyjskiej tajdze i nie spełniają jeszcze raz bardziej lub mniej dużych zwierząt lub ptitsu.Razve że białko METNET górę pnia świerka zavereschit Chipmunk liboryabchik pereporhnet z gałęzi na gałąź. I to jest naturalne, ponieważ chtozverya i ptaki w rezerwie jak powinno być. Nawet tam, gdezhivotnyh stosunkowo obfity, muszą nadal być w stanie zobaczyć. Ptitsazrya bestia i nie wykazują sobie mężczyznę.
Gdy w końcu czerwca (to było w rezerwie Peczora-Ilych) zmienił yaobychnym trasę na obserwacji fenologicznych, zauważając chtoizmenilos w przyrodzie.
To był pochmurny, cichy i dość ciepły, chociaż w kierunku wyciągnął siverok łatwe. Trasa szlaku biegnie wzdłuż torów „północ-południe”, a następnie przejście przez zalane bagno, a następnie wspina się belomoshnik suchego boru, następnie obejmując rzecznych mokre lasy świerkowe. Wszystko było jak zwykle. Ale w jaki sposób natura być zawsze takie same? Co tu się stało minutę, drugi temu, nigdy nie powtórzy. Wielu ludzi nie widzi, nawet gdyby to było gdzieś bardzo blisko ciebie. Czy niedźwiedź przekroczył rozliczeń za tobą i tobą opiekować, gluharka może czai się na gnieździe w pobliżu szlaku, ale nigdy nie spadł z niego, choć na pewno słyszał swoje kroki. Nie wiem nic o tym nie wiem i nigdy się nie dowie.
Jednak istnieją inne dni, a pewnego dnia stać.
Idę w dół na płaskiej prigorochka w lesie. Biały mech wilgotne i nie łamie pod stopami, nie grzechotka, ale tylko miękka i elastyczna kruszone, a następnie prostuje się ponownie.
Do pni brzozowych i za pośrednictwem swoich młodych liści, nagle wyobraziłem naprzód dwadzieścia metrów na małej bolotinke niektóre wiercić. Podczas spaceru po lesie, a nawet więcej, w tajdze, wszystkie uczucia są pogarsza - i wzrok, słuch, a nawet zapach. Jednak najważniejszą rzeczą - jest intuicja, Twoje przeczucie. Czasami nawet nie widząc lub słysząc o bestii, nagle uświadomić sobie, że jest to całkowicie gdzieś w pobliżu. Być może, ponieważ wpływa na umysł, kiedy cię zobaczyłem, a masz jeszcze konta? To czuje się tak, jakby w obecności ludzkiej bestii?
A teraz, zanim jeszcze złapać oko jest mieszając, czułem obecność tam życie. I to zrobił - około trzydzieści metrów ode mnie zobaczyłem ogromny łosia. Byk! Stał w wodzie na „kostkę” i wybrać coś z wody gęstą roślinność wargami.
Widział mnie na chwilę później niż ja, i przez dwa lub trzy sekundy zamarła, odwracając głowę w moją stronę. Dla tych kilku sekundach mam dobre spojrzenie na nią. Potężny szyi, duża „kolczyk” pod brodą, wysokie kłębie. I, oczywiście, rogi! Gruby jak brązowego aksamitu, jeszcze krótki, ale już domyślić im prawdziwy przyszłą koronę.
Ale to był już stary łoś, nie to samo co na koniec jesieni, gdy tłuszcz zgromadził, gdy zwierzę jest gotowe do długiej i ostrej zimy północnej. Teraz spojrzał jakoś cieńsze. Wełna nie było ciemnobrązowe, jak w zimie, ale znacznie lżejsza z mokre plamy linienia.
Nasze oczy spotkały się, a łosie, polewaczki bagna czyste wody, choć niechętnie lewo biegł przez polany i zniknął. błysnął tylko na pniach sosen raz lub dwa długie białe nogi. Ślady go na polanę pływał wodą, a miejsce żerowania, znalazłem dużo zegarka trefoil. Moose kocham tę roślinę leczniczą.
Zaledwie kilka sekund później, widziałem łosia, ale pamiętam, że teraz, majestatyczny i spokojny. Najwyraźniej nie był przestraszony mnie, ale po prostu w lewo w bok, jakbym była dla niego nieprzyjemne.
Pół kilometra - nowe spotkanie.
Gdy las zaczął się przerzedzać, pod stopami wody zaczęła ponownie pojawiać, a na przodzie już rozjaśnione przestrzeń Goose Marsh przede mną poleciał cock pardwy. Nawet jeśli po prostu zdjął, trzaski skrzydeł, bym nadal zaskoczony, myśląc o czymś nie jest tajga. Ale on jest łajdakiem, on eksplodowała spod moich stóp, jakby kolorowe petardy - białe, brązowe, nakrapiane! tak że do zarechotał w kuropatochi głośno. Nic nie może się równać ze sprężyną lub śmiech śmiech kuropacha! Należy słyszał i usłyszeć go w tej sytuacji. Serce poszedł i dosłownie zawalił się w pięty. Od razu usiadł na pobliskim powalonych drzew - nogi nie są przechowywane w ogóle. Ręce drżenie, zapaliłem papierosa. Nawet nie mógł najpierw dostać spalania meczu na jego wierzchołku, ale wtedy udało, podszedł.
Kuropach przeleciał wzdłuż polany, często skrzydłami działa, czasami planowaniu i jak kołysząc się z boku na bok. Metry siedemdziesiąt, on też usiadł na powalonych drzew i podnosząc głowę z czerwonymi brwi zaczął spacerować wzdłuż niej tu i tam. Spojrzał triumfalnie. Potem zeskoczył i zniknął wśród kęp i krzaków dzikiego rozmarynu.
Tak! Nie zapominaj, że jesteś w lesie, ale nie w ogrodzie. W lesie można odpocząć tylko w kabinie, a nawet wtedy nie zawsze.

Trasa kończy się w Goose bagna. Tam, na skraju lasu, na suchej piaszczystej polanie stał szałas. Naprawdę podoba. Nic specjalnego i nie było. Mały, niepozorny, ale najładniejsza ze wszystkich hut, widziałem i gdzie kiedykolwiek spałem. Trudno powiedzieć, dlaczego przyszła mi do gustu, a nie tylko mnie. Może dlatego, że był w lesie wysoki-belomoshnike i białego Yagelnaya usuwaniu najczęściej oglądanych na jej drzwiach. Może dlatego, że w tym momencie dla bronzovostvolnymi sosen ujawnił Goose Marsh - jeden i pół kilometrów na drugą stronę, niebieskawe paski leśnych, a więcej niż dwóch - szerokość. Z tej ogromnej przestrzeni zawsze został sporządzony zapach torfu sphagnum kwitnienia rozmaryn i wilgoć. Tu i tam przez bagna zatrzymany sękaty sosna, a ich suche vershinki siadając z nudnych gwizdki, tryle krivoklyuvye Curlews.
Obok chaty raz wykonany stolik z dwoma ławkami i może być długo siedzi, opierając się na szarym pokładzie Shifty im czerwone mrówki patrzeć w przestrzeń bagno, słuchać gwizdów Curlews, szeleszcząc korony sosen nad wami i dyskretny kleszcza komara, który zawiózł chłodny wiatr pachnący.
Usiadłem na ławce i zaczął sprawdzać lornetkę w bagnie, jak mówią, w celu wykrycia jakichkolwiek zwierząt. Zaprowadziłem go w prawo w lewo, powoli. Widział ciemnozielone zagłębień, długi sosnę, a nad nimi od czasu do czasu - ale Curlews jerzyków. Jerzyki w ten szary dzień noszone nisko nad bagno. Latające owady, jerzyki żywności otsyrev, nie może wzrosnąć wysokie. Dla nich i jerzyki mają spaść z nieba, gdzie lecą w dobrej pogody i rufie, prawie do ziemi. To zapowiadało deszcz.
Kiedy odwiedziłem prawie wszystkie bagna, w związku z moim vosmikratnika pływał jak renifery. Byk! Z dłuższymi rogami! Przed nim było około stu metrów. Karmił o duży krzew wierzba na samym skraju lasu.
I zamarła, choć jeleń był daleko, a ja była niska, a on raczej nie zauważyli mnie. Przez długi czas patrzyłem mu dziesięć minut. Mieści się w nim kilkanaście minut, a tu nic - przez długi czas. Jelenie prawie na miejscu. Duży, jasny szary, ze już długi i jak aksamit, podobnie jak rogami łosia. Końce widoczne przyszłości zagęszczający ostrza. Cienie wyłożone oczy i od tego wydawały się być bardzo duża.
Mimo to, nie mogłem się oprzeć, nie mógł tak długo iz takim daleka patrzeć na ten jeleń-alone, postanowił zbliżyć się do niego. pod stopami rzecz nie jest nawał porosty i spadł węzłów, a wiatr był odsuwając się od niego. Powoli, z sosny do sosny, zacząłem zbliżać go od krzaka do krzaka.
Czasami jelenia podniósł głowę i przyjrzał krawędzi, najwyraźniej wiedząc, że niebezpieczeństwo może zagrozić mu tylko z lasu. W obszarze Goose, tylko po tej stronie życia nie jest bardzo duży niedźwiedź. Mógł równie dobrze jak ja, a ze mną jednocześnie wybrany do jelenia. Dlatego musiałem pilnować nie tylko jelenie i Marsh, ale także las sąsiadujący z nim. Kuropachom przestraszony, byłem teraz na baczności - wszystko może się zdarzyć. Jeśli mamy zwierzęta i ptaki wznoszenia dzisiaj w moje oczy, dlaczego nie pojawiają, a niedźwiedź? Zwłaszcza, że ​​widziałem jego ślady blisko tydzień temu.
Rok wcześniej, w sierpniu, od chaty widziałem off, najwyraźniej to samo, ciągle ponosi tu mieszka. Potem było późno wracając z drugiej stronie bagna gęś, a gdy obok hut było prawie ciemno. Jak tylko odszedł od niej, że pojawił się tu - zaczął trzeszczeć Węzły, powąchać i kaszel. Coś we mnie on widocznie nie podoba. Był nie tyle, trzydzieści metrów, a czasem nawet bliżej, cały czas głośno - nie zapomnij, mówią, że tu jestem następny! Latarki, by go zobaczyć lub przestraszyć, nie miałem. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że tak późno. Nie mam broni z nich nie ma - co nosić dodatkowy
nasilenia. Na jego pas wisiał tylko nóż myśliwski wystaje z tyłu za pasek mały toporek.
Na początku byłam przerażona, ale dziesięć minut później sobie sprawę, że on po prostu chce mnie odesłać z witryny i uspokoiła się nieco, ale ciągle mówili do niego, bardziej do siebie niż do odstraszać niedźwiedzia. Najbardziej irytujące było to, że w ciemności nie widziałem go w ogóle, a kiedy się uspokoił, nie było jasne, udał się lub odwrotnie, spokojnie zbliża. Niedźwiedź może przejść na najbardziej zaśmiecone miejsca tak, że nie usłyszy, a pięć metrów. Jestem w to chociaż raz był w stanie zobaczyć, kiedy siedzi na przechowywanie rzucić na przynętę, a niedźwiedź podszedł do niej. Nie wydawał się w ogóle przychodzi do kopania ziemi.
Dwadzieścia minut później, udałem się do miejsca, gdzie szlak przecina gęste zarośla krzewów w pobliżu rzeczki, a tu chrzęst gałęzi pod medvezhimi łapach wers, a on zatrzymał się, zatrzymał się, by powąchać.
Ciemność i cisza. ledwo słyszalny tylko bulgotanie rzekę.
I zatrzymał się i czekał na kolejne dziesięć minut. Aby wejść do tej ściany krzewów było przerażające - nagle niedźwiedź raz poszedł do przodu i czekać tam na mnie w krzaki. Jednakże, nie było nic - nie tej samej nocy na szlaku - i poszedł do przodu, odrzucając gałąź lewą ręką, w prawej ściskając jego mały toporek, co się stało, że raczej nie pomogły mi.
Ale nic się nie stało. Obszar graniczny niedźwiedzia prawdopodobnie miała miejsce gdzieś przed krzakami, a gdy tylko przekroczyłem go, wpadł za mną. Ja jednak czułem się bezpiecznie, kiedy udał się do Peczora, wsiedli do łodzi i pchnął go z dala od brzegu.
Pamiętam teraz, stalking jelenia i spojrzał w głąb lasu, w kierunku, z którego następnie pojawił misia.
I zbliżył się do jelenia, wydawało się wiecznością, ale zajęło tylko kwadrans. Podczas tych chwil I zbliżyć się do niego na dwadzieścia kroków. Ta ostatnia sosna dosłownie wszedł, wyprostował się tylko do jego pnia, ale nadal nie powstanie z kolan, by stać się niewidzialny. Tutaj lornetka nie była już potrzebna, tym bardziej, Zabusov północ, posypane mżawka. Nawet deszcz, a niektóre mgła, koraliki, jak mówią na północy. lornetka szkło był wynik.
Ale gołym okiem, Sprawdziliśmy wszystkie szczegóły tego, nawet dla rzadkich rezerwatu zwierząt. Odległość do jelenia było, że niedźwiedź je zdobyć, gdyby był na moim miejscu, wystarczyłoby na kilka skoków - w turzyca pełzać kilkanaście metrów, ale już tam jest dwa strzały, nie więcej. I nawet słychać jak łza jelenia i żuć gałązki wierzby.
Przez lata widziałem w renifery rezerwowej wielokrotnie, ale tylko z powietrza, z napowietrznych badaniach kopytnych. Na ziemi, również tak blisko - tylko w tym czasie.
Mógłbym go przestraszyć i zobaczyć, jak on biegnie przez bagna, rzucając Rozhishche za plecami, ale nie chciałem mu przeszkadzać. Dlaczego? Wystarczy, żeby wiedział, że jestem tu panem? A jeżeli jestem panem w lesie? To jego miejsce. Więc niech będzie podawany cicho, patrząc na głębokości boru i słuchania, nie ma tam niebezpieczeństwo.
Tak cicho, jak zbliżał, zacząłem się wycofywać, ukrywając się za pniami drzew sosnowych i wyszedł. Jeleń nie wiedział, że ten człowiek był bardzo blisko niego. Pistolet na mnie, jak zwykle, nie było, choć gołym człowieka, a nawet w rezerwie wydaje bestia wroga. Co można zrobić - więc nauczyły je.
Byłem bardzo zadowolony z siebie - to jest w stanie zbliżyć się do reagującej dzikie zwierzę, podziwiam i wrócić bez straszenia go! Więc nauczyłem się jeszcze rozpuścić w lesie, podobnie jak jego rodzimych mieszkańców. Cóż z tego, co kuropach przestraszony mnie prawie na śmierć, i łosia, widzieliśmy siebie niemal jednocześnie? Z jelenia-że oddzielona wyraźną miejsca w dwóch kilkanaście kroków, i ukryłem się za pniem najnowszej sosny. Wtedy była to tylko bagno, i renifery, nieświadomi, że niedaleko stoi i patrzy na swoich ludzi.
Tak, to był szczęśliwy dzień, ale w tym samym czasie i pecha. Przez dziwny jakiegoś powodu nie brałem tego czasu na trasie każdej kamery z teleobiektywu lub kamer, choć w przeszłości bez lasu nie wyjdzie. Bez względu na materiał filmowy był!
A jednak jakoś wydaje mi się, że jeśli wezmę sprzęt z nimi, by nie spotkał czerwcowy dzień na szlaku prowadzącym do bagna gęś, bez łosi, bez kuropach lub renifery.
Po prostu dobry dzień

Udostępnij w sieciach społecznościowych:

Podobne
Niedźwiedź i jego domNiedźwiedź i jego dom
ChipmunkChipmunk
Autyzm jest podporządkowane koniomAutyzm jest podporządkowane koniom
Dziki dzik nalot (schronienie)Dziki dzik nalot (schronienie)
Wilk w lesieWilk w lesie
Aspergiloza.Aspergiloza.
Chilijska oposChilijska opos
Dziki las zwierzę ChipmunkDziki las zwierzę Chipmunk
Peczora końPeczora koń
Chipmunk jako zwierzę domoweChipmunk jako zwierzę domowe
» » Po prostu dobry dzień
© 2021 po.orsitaning.ru